czwartek, 20 października 2016

Październikowo

Wprawdzie tydzień po terminie, ale...:)

Nie wiem, czym to jest spowodowane - czy tym, że w mojej i Dawida rodzinie jest nadreprezentacja nauczycieli, a może tym, że mamy świadomość, jak wielka jest rola pedagoga w życiu dziecka (naszego szczególnie) - w każdym razie 14 października jest u nas celebrowany od dawna. Z moich obliczeń wychodzi, że ten rok jest już trzecim z kolei, kiedy Ewa wręcza komuś z tej okazji kwiatki. A że należę do tej ekstremalnej frakcji, dla której "Dzień Edukacji Narodowej" nie kończy się na "Dniu Nauczyciela", a kwiatki należą się zarówno wychowawczyni jak i paniom z kuchni czy pani woźnej, tak więc Ewa wręczyła już tych kwiatków sporo.

Kwiatki (symboliczne, bo jak duży bukiet jest w stanie unieść kilkunastomiesięczna czy trzyletnia dziewczynka?) dostawały u nas Nianie, Terapeutki, Panie z klubu malucha. W tym roku po raz pierwszy Ewa obchodziła ten dzień w przedszkolu, więc kwiatków trzeba było przygotować odpowiednio więcej. No bo przecież są dwie Panie Wychowawczynie, Pani Pedagog, Pani od SI, Pani Logopeda, była Niania Ewy, która teraz pracuje w jednej z grup w tym samym przedszkolu (i Ewa wyraźnie zaznaczyła, że ma być dla niej kwiatek!), Pani Dyrektor, a także Panie z innych grup, które wprawdzie nie są z Ewą tak blisko, ale jednak znają ją, wspólnie się bawią, zajmują się. Są też Panie z obsługi, które wprawdzie kontaktu z Ewą mają najmniej, ale też SĄ.

Dlaczego te kwiatki są dla nas takie ważne? Bo w zasadzie nie ma słów, którymi mogłabym wyrazić swoją wdzięczność, że ktoś z tak wielką sympatią i zrozumieniem zajmuje się i wspiera naszą córkę. Ktoś powie - za to mają płacone. Nie. Płacone mają za przypilnowanie, przeprowadzenie zajęć, sprzątnięcie, ugotowanie posiłków. Ale życzliwości nie da się opłacić. Albo ktoś ją ma i daje za darmo, albo nie - i żadne pieniądze tego nie zmienią.

Nie zależy nam tak bardzo, żeby przedszkole uczyło Ewę pięciu języków na najwyższym poziomie. Albo, żeby nauczyło ją czytać i pisać. To nie jest dla niej najważniejsze - ja wiem, że jest na tyle bystra, że da sobie z tym radę niezależnie od tego, na jakich nauczycieli trafi. Ale klimat, jaki przedszkole jest w stanie jej stworzyć - to dla niej ogromna wartość. Dzięki temu - odważnie wchodzi na nowe zajęcia, coraz bardziej rozluźnia w sytuacjach dla niej stresujących. Otwiera się na dzieci. Wszyscy są dla niej mili i wyrozumiali - mimo, że czasami ma gorszy dzień, mimo, że to ona jest najczęściej z boku, to ona bywa wycofana, to ona mówi nie patrząc w oczy.

Wiem, że może się wydawać, że Ewa nie zauważa osób wokół siebie. Że je ignoruje, że dla niej nie istnieją. Nieprawda. I po to też są te kwiatki.