czwartek, 22 listopada 2012

W szponach SYSTEMU

Brzuch ciągle jeszcze z zewnątrz niewidoczny, ale jakby się tak dokładniej przyjrzeć, to szlag trafił moją talię. W pasie mam już prawie 80 i jest to rozmiar, którego chyba nigdy nie udało mi się osiągnąć.

Trochę nas przeraża poród - ale nie w kontekście bólu, ale dlatego, że jako para prowincjuszy nie ogarniamy SYSTEMU. Chwilowo ze służby zdrowia korzystamy w sposób dwojaki - do lekarki chodzimy prywatnie, badania robimy w Luxmedzie. W momencie porodu dojdzie jeszcze trzecia opcja - szpital. Tych w Warszawie jest sporo i podobno nie jest tak, że z marszu przyjmą każdego - mogą odesłać tłumacząc, że nie ma miejsc na porodówce. Włos się jeży.

Wstępnie wybraliśmy już szpital (najbliższy, ale o bardzo dobrej renomie) i zdecydowaliśmy, że żeby zwiększyć nasze szanse na poród właśnie tam, wynajmiemy sobie położną. Za taką "dedykowaną" położną trzeba zapłacić kilka stów, ale jeśli ma to nam ułatwić cały proces, to niech już będzie.

Zadzwoniłam też dzisiaj do szkoły rodzenia i wychodzi na to, że trzeba się w niej pojawić w okolicach stycznia. Plus jest taki, że jeżeli Urząd Miasta przyzna dotację, to jako osoba ZAMELDOWANA w Mieście Stołecznym Warszawa, nie będę musiała nic płacić:) Więc chociaż coś będzie za darmo:)