poniedziałek, 20 czerwca 2016

Pada

Bo w czasie deszczu trzeba być przygotowanym na wszelkie ewentualności. A parasola nie bierze się po to, żeby bezproduktywnie się kurzył gdzieś na podłodze auta, prawda?


piątek, 10 czerwca 2016

Normalnie o tej porze

Jadę wczoraj koło 16 odebrać Ewę z przedszkola. Mieszkamy na obrzeżach miasta, więc korki o tej porze nie są jakieś wyjątkowo dotkliwe, ale jednak samochodów na drodze jest trochę więcej. Ale z drugiej strony - słońce świeci, pogoda piękna, ja nie muszę się spieszyć - czego można by chcieć więcej?

Z głośników leci "Normalnie o tej porze" z płyty "Albo Inaczej", w wykonaniu Wojciecha Gąssowskiego (świetna płyta z jazzowymi aranżacjami kilku hip-hopowych piosenek). Czym Ewa więcej mówi i więcej rozumie, tym jednak rzadziej możemy sobie pozwolić na puszczanie hip-hopowych oryginałów z uwagi na "kwiecistość" ich słownictwa. Chcemy dać jej trochę czasu, żeby najpierw opanowała bardziej społecznie akceptowalne wyrazy:)

No więc jadę sobie ul. Sokratesa, słońce świeci, pogoda piękna, a ja mogę sobie spokojnie pośpiewać (gdzie jak nie w samochodzie?:)).

"Normalnie o tej porze, wożę się po mieście, normalnie o tej porze, raz lepiej, raz gorzej..."


I nagle zdaję sobie sprawę, jak idealnie tekst wpasowuje mi się w moją sytuację:) Pytanie tylko, czy pisząc tę piosenkę, Panowie z Kaliber44 mieli świadomość, że utożsamiać się z nią będzie akurat stateczna żona i matka? :)

---

PS. Jak wracałyśmy do domu, już we dwie, trafiła nam się ta piosenka:

"Jest jedna rzecz, dla której warto żyć, i nie zmieni się nic"

Teksty piosenek hip-hopowych jako tło życia kobiety po trzydziestce. Kto by pomyślał...



wtorek, 7 czerwca 2016

Raz po raz

Siedzimy w trójkę na kanapie. Pomiędzy nami - miseczka z pokrojonym przez Dawida arbuzem. Ewa czyta książkę, raz po raz nabija na widelec kawałek arbuza i nie odrywając wzroku od kartki wkłada go sobie do ust. Dawid siedzi naprzeciwko z chusteczką w dłoni i raz po raz wyciera sok, który kapie Ewie z brody. Ja leżę obok i raz po raz, jak nikt nie patrzy, podbieram kawałek arbuza.

Tak nam mija, w milczeniu, jakieś pięć minut. Zawartość miseczki powoli się kończy.

Dawid: "I co Ewa, kto jest takim wielkim żarłokiem?"
Ewa: "MA-MU-SIA!"

Oni to trenują, czy co? :)

poniedziałek, 6 czerwca 2016

Drobiazgi

Czy ja już pisałam, że uwielbiam nasze przedszkole?

Sytuacja z dzisiaj - przychodzimy rano do przedszkola, Ewa zmienia w szatni buty i idziemy do sali. Otwieram drzwi. W środku - kilkoro dzieci, jedna z Pań Opiekunek i Pani Ania - pedagog specjalny Ewy.

Stajemy w progu i kucam przy Ewie, żeby się pożegnać. W tym czasie cała grupa - panie i dzieci - podchodzą do nas. Któryś z chłopców krzyczy "O, Ewa!" i widać, że za chwilę będzie chciał się do niej przytulić. Wokół nas nagle robi się tłoczno.

Ewa nie ma problemu z grupą, jest już zaaklimatyzowana, nie ma też problemu, żeby kogoś dotknąć lub żeby ktoś dotknął jej, ale jednak nie bardzo lubi, jak tak na "dzień dobry" ktoś chce się z nią za bardzo integrować. Nawet jeśli jest to jakiś przystojny brunet:) No, w histerię wtedy nie wpadnie, ale widać, że się spina i lekko zawiesza.

Panie jednak pamiętają. Jedna z nich podchodzi, kuca przy Ewie i się z nią wita, a druga lekko przytrzymuje ręką kochliwego kolegę.

Drobny gest - ale w sumie takie rzeczy pewnie sprawiają, że Ewa czuje się tam dobrze.