czwartek, 6 grudnia 2012

Cytryna

Poniedziałkowe usg - oprócz potwierdzenia znakomitej kondycji Obcego vel Cytryny - wyjawiło nam też jego płeć. Nie obyło się oczywiście bez pewnej dramaturgii - Cytryna okazała się być nieśmiałą kobietką, która niekoniecznie chciała pokazywać szerszej publiczności to, co miała (tudzież nie miała) między nogami:) No i w sumie dobrze, niech jej tak zostanie przez najbliższe dwadzieścia lat:) Przyszły tatuś już powoli zaczyna trenować bujanie się w fotelu ze strzelbą na kolanach, w oczekiwaniu na potencjalnych absztyfikantów:)

Z innych wieści - Cytryna zaczyna też coraz energiczniej kopać. Co ciekawe, jak chcę przyłożyć do brzucha rękę Dawida, żeby też poczuł, to ta zamiera. Czuje respekt, czy co?

czwartek, 22 listopada 2012

W szponach SYSTEMU

Brzuch ciągle jeszcze z zewnątrz niewidoczny, ale jakby się tak dokładniej przyjrzeć, to szlag trafił moją talię. W pasie mam już prawie 80 i jest to rozmiar, którego chyba nigdy nie udało mi się osiągnąć.

Trochę nas przeraża poród - ale nie w kontekście bólu, ale dlatego, że jako para prowincjuszy nie ogarniamy SYSTEMU. Chwilowo ze służby zdrowia korzystamy w sposób dwojaki - do lekarki chodzimy prywatnie, badania robimy w Luxmedzie. W momencie porodu dojdzie jeszcze trzecia opcja - szpital. Tych w Warszawie jest sporo i podobno nie jest tak, że z marszu przyjmą każdego - mogą odesłać tłumacząc, że nie ma miejsc na porodówce. Włos się jeży.

Wstępnie wybraliśmy już szpital (najbliższy, ale o bardzo dobrej renomie) i zdecydowaliśmy, że żeby zwiększyć nasze szanse na poród właśnie tam, wynajmiemy sobie położną. Za taką "dedykowaną" położną trzeba zapłacić kilka stów, ale jeśli ma to nam ułatwić cały proces, to niech już będzie.

Zadzwoniłam też dzisiaj do szkoły rodzenia i wychodzi na to, że trzeba się w niej pojawić w okolicach stycznia. Plus jest taki, że jeżeli Urząd Miasta przyzna dotację, to jako osoba ZAMELDOWANA w Mieście Stołecznym Warszawa, nie będę musiała nic płacić:) Więc chociaż coś będzie za darmo:)

sobota, 13 października 2012

Tuczenie inkubatora

Wygląda na to, że wreszcie waga drgnęła i ruszyła do góry:) Chwilowo jeszcze nie jestem gruba, na razie odrabiam straty z Miesiąca, którego nie chcę pamiętać, ale idzie ku lepszemu. Wszystko dzięki temu, że Najlepszy z Mężów co chwilę pyta mnie, czy czegoś bym nie zjadła. Wystarczy, że skończę coś przeżuwać, to już po pięciu minutach znowu słyszę to pytanie. "A może gruszeczkę?" (bo od początku ciąży mam dziwną ochotę na gruszki, ciągle bym je jadła), "może kanapeczkę?", "batonika?"... no ludzie... :)

A dzisiaj "Akcja półki"! Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że "Akcja półki" ma niewiele wspólnego z Obcym, ale nic bardziej mylnego! "Akcja półki" jest pochodną "Akcji opróżniania małego pokoju z góry książek, które tam zalegają". A mały pokój, wiadomo, kiedyś przyda się do przechowywania Obcego, jak będzie już łaskaw wyleźć ze mnie i zacząć egzystować na własny rachunek:) Półki już leżą na środku salonu, zaraz jedziemy kupić resztę ustrojstwa do ich montażu, zgarnąć Tanią Siłę Roboczą w postaci Najlepszego z Braci i resztę dnia spędzę pewnie na podziwianiu zmagań obu panów z sześcioma kawałkami płyty pilśniowej (sklejki? bo drewna raczej nie) w kolorze "venge" :)

środa, 10 października 2012

Miesiąc, którego nie chcę pamiętać

Sam początek ciąży to mały pikuś. Nic w zasadzie nie widać, nic nie czuć, a jedyne co świadczy o ciąży, to brak okresu i dwa paski na obsikanym wcześniej teście ciążowym (zdałam! :)). Ale gdzieś tak na początku września zaczął się armageddon. Pewnego dnia poczułam się źle, zrobiło mi się potwornie niedobrze i tak już pozostało na kolejnych kilka tygodni. Wymiotowałam po jedzeniu, z pustym żołądkiem, po napiciu się wody/napoju/herbaty, nawet po zażyciu lekarstwa przeciwko wymiotom. Na nudności stosowałam takie osławione specyfiki jak herbata imbirowa czy rozgazowana coca-cola. Jedno mogę stwierdzić - być może komuś pomagają:) Ja natomiast spędziłam dwa tygodnie nie jedząc praktycznie nic (-5kg, świetna kuracja odchudzająca), leżałam tylko i starałam się nie ruszać, żeby mój żołądek za bardzo się nie zestresował.

Na szczęście wszystko powoli przechodzi, więc jestem już w stanie przeżyć dzień bez nagłych wizyt w ubikacji, ba, nawet dwa albo i trzy dni! Raz po raz coś mnie tam zestresuje (jak na przykład ostatnio - wizyta w sklepie, w którym zamawialiśmy półki na wymiar - nie wiem, czy to duchota, czy zapach drewna i kleju, ale nie wiedziałam, czy szybciej zemdleję czy zwymiotuję im tam na środku), ale da się żyć.

Czego nauczył mnie ostatni miesiąc? Otóż:

  • Już wiem, czemu niektórzy ludzie posiadają takie futrzaste chodniczki koło sedesów. Po prostu bardzo niewygodnie jest klęczeć na gołej posadzce :)
  • Jedna para spodni dresowych do chodzenia po domu to zdecydowanie za mało. Prędzej czy później zostaną obrzygane. (Mój Najdroższy Mąż kupił mi więc drugą parę - najbardziej różową z różowych:))
  • Kto normalny produkuje preparaty witaminowe dla kobiet we wczesnej ciąży w postaci wielkiej piguły?! Przecież żadna normalna posiadająca odruch wymiotny osoba nie połknie czegoś takiego. W aptekach można kupić tylko takie wielkoludy, nie ma niczego w małych tabletkach, syropie czy w postaci herbatki. No już nawet czopki bym przeżyła... Luka na rynku, luka. 

Prolog

Ślub był, naturalnym więc było zabrać się za robienie potomstwa. Udało się praktycznie od razu - ku wielkiemu zadowoleniu Dawida :) I tak oto jeszcze w lipcu zaczęłam powolutku inkubować małego Obcego...