Na szczęście wszystko powoli przechodzi, więc jestem już w stanie przeżyć dzień bez nagłych wizyt w ubikacji, ba, nawet dwa albo i trzy dni! Raz po raz coś mnie tam zestresuje (jak na przykład ostatnio - wizyta w sklepie, w którym zamawialiśmy półki na wymiar - nie wiem, czy to duchota, czy zapach drewna i kleju, ale nie wiedziałam, czy szybciej zemdleję czy zwymiotuję im tam na środku), ale da się żyć.
Czego nauczył mnie ostatni miesiąc? Otóż:
- Już wiem, czemu niektórzy ludzie posiadają takie futrzaste chodniczki koło sedesów. Po prostu bardzo niewygodnie jest klęczeć na gołej posadzce :)
- Jedna para spodni dresowych do chodzenia po domu to zdecydowanie za mało. Prędzej czy później zostaną obrzygane. (Mój Najdroższy Mąż kupił mi więc drugą parę - najbardziej różową z różowych:))
- Kto normalny produkuje preparaty witaminowe dla kobiet we wczesnej ciąży w postaci wielkiej piguły?! Przecież żadna normalna posiadająca odruch wymiotny osoba nie połknie czegoś takiego. W aptekach można kupić tylko takie wielkoludy, nie ma niczego w małych tabletkach, syropie czy w postaci herbatki. No już nawet czopki bym przeżyła... Luka na rynku, luka.
2 komentarze:
Dresik jest czerwony:)
Buraczkowy! :)
Prześlij komentarz