wtorek, 30 sierpnia 2016

Szef przemówił

Jak można się zorientować z bloga, Ewa mówi, w miarę dobrze, jak na swój wiek i diagnozę. Ciągle jednak mamy problem z kontaktem wzrokowym - staramy się nad tym pracować, chociaż też bez jakiegoś większego parcia. Poradzono nam kiedyś, żebyśmy podczas rozmowy kładli jej palec na swoim nosie, kiedy się do nas zwraca - dziecko podobno instynktownie podąża wzrokiem za swoim palcem i w ten sposób przypomina sobie, że powinno patrzeć na rozmówcę. Nie robimy obecnie tej sztuczki z palcem zbyt często, ale Ewa przypomina ją sobie i czasami stosuje, kiedy wie, że chcemy, aby dokładnie przekazała jakąś swoją prośbę. I czasami wychodzi to dosyć śmiesznie...:)

Któregoś wieczora siedzimy na kanapie (hmmm, czy Wy też zauważyliście, że większość scenek z naszego życia dzieje się na kanapie? :)) i rozpoczynamy ostatni punkt wieczornego programu, mianowicie, oglądanie bajki. Ewa już wie, że będzie bajka, więc od razu się ożywia. My natomiast wiemy, że jak już bajka zostanie odpalona, to uwaga Gwiazdy skupi się na telewizorze i z jakiegokolwiek dialogu będą nici. Próbuję więc ustalić, co przygotować jej na kolację.

Ja: Ewa, co chcesz na kolację? Może tosty francuskie albo grzanki?
Ewa (patrząc już w stronę nie włączonego ciągle telewizora): Grzanki.
Ja (starając się ją nakierować na odpowiedni komunikat): "Mamo..."
Ewa (patrząc na mnie i pokazując palcem w moją stronę): Mamo... ugotuj... (zamyśla się) upiecz... upiecz... (znowu się zamyśla)
Ja (cicho podpowiadam): Grzanki.
Ewa: ...grzanki. (już chcę zadać pytanie, co w takim razie chce dzisiaj oglądać, ale ona przechodzi płynnie do kolejnego komunikatu, przesuwając jednocześnie palec w stronę Dawida) Tato, podaj pilota!

No, jakbyście się jeszcze zastanawiali, kto tu wydaje polecenia w naszym domu:)