O 1 w nocy obudziło nas klasyczne *tup tup tup* i nagle w łóżku zjawiła się Gwiazda. Na delikatną sugestię, że "może pójdziemy do twojego łóżeczka" odpowiadała zawsze dosadnym "nie". Bez różnicy, które z nas pytało.
No nic. Dawid poszedł po trzecią poduszkę (bo moja została zaanektowana przez wroga) i próbujemy spać. To znaczy my próbujemy, bo Gwiazda gada. Gada i gada. Chyba ze dwie godziny to trwało. My jak zwykle ignorujemy, każde zwinęło się po swojej stronie łóżka i próbuje spać. W którymś momencie budzę się i słyszę ciszę. Przysnęła! Ale czuję, że coś mi się do pleców przykleiło i grzeje. Nie jestem w stanie się odsunąć, bo z jednej strony - koniec łóżka, z drugiej - grzejnik, a pomiędzy jakieś trzydzieści centymetrów, na których leżę ja. Wstaję więc, przesuwam Gwiazdę na jej poduszkę, odwracam się, kładę - i w tym momencie znowu czuję grzejnik przytulający się do moich pleców...
Rano żadne z nas nie może się dobudzić. Komórka wydzwania już pewnie z czwartą drzemkę. Kiedy Gwiazda wreszcie jest gotowa do wstania, postanawia upomnieć się o telefon, którego obecność wcześniej zarejestrowała.
Ewa: "Daj komórkę!"
Tata: "Nie, Ewa. Trzeba wstawać."
*ROZPACZ*
Ewa (płacząc): "Tatusiu! Daj komórkę, to Ewa skończy płakać!"
Niniejszym ogłaszam, że dnia 4 stycznia 2016 r., w wieku 2 lat, 9 miesięcy i 7 dni, Ewa osiągnęła najwyższy poziom jeśli chodzi o manipulację mężczyznami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz