Choinka zadecydowała, że czas się zdezintegrować, toteż Mąż Mój Najukochańszy postanowił jej pomóc. Przysnęłyśmy na chwilę z Ewą na kanapie (coś nas dzisiaj łapało, więc większość dnia spędziłyśmy pod kołderką), budzimy się, a tu choinki nie ma.
Ewa: "Nie ma choinki!"
Ja: "No nie ma. Już się skończyły Święta, choinka jest tylko na Święta. Za rok znowu będzie."
*ROZPACZ*
Po jakichś dziesięciu minutach tulenia i ocierania łez, tłumaczenia, że choinka kiedyś znowu wróci, sytuacja wydaje się opanowana.
Tata: "Ewa, ale popatrz, prezenty zostały!"
No, to jest faktycznie plus. Ewa siada na podłodze obok sterty zabawek, które wcześniej rezydowały pod choinką - z domkiem dla lalek i zestawem Duplo na czele. Zaczyna się bawić, wyraźnie uspokojona. Po chwili wśród zabawek odnajduje stojak od choinki, którego Dawid nie wyniósł jeszcze do komórki. Wstaje, bierze stojak, stawia w miejscu, w którym wcześniej stała choinka.
Ewa: "Kupimy choinkę! Kupimy choinkę!"
Tata: "Teraz nie, Ewa. Za rok."
*ROZPACZ*
Żałobę po Świętach czas zacząć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz