poniedziałek, 13 października 2014

Tradycja

Mamy pewną niedzielną tradycję. Wyniosłam ją jeszcze z domu, kontynuowałam przez lata i teraz jest wspólnym zwyczajem moim i Dawida. Otóż - w niedzielę rano jemy jajecznicę:) Tak więc nie jest mi dane długie byczenie się pod kołderką w niedzielny poranek - bo o ile do nakarmienia Młodej da się wypchnąć Męża, to jednak do nakarmienia Męża muszę już wstać ja.

Od jakiegoś czasu trochę tej jajecznicy dajemy też Ewie. Bardzo jej nasze niedzielne śniadanie zasmakowało:)

W tę niedzielę zjadła na śniadanie mleko, później jogurt, który dałam jej myśląc, że nie mamy półproduktów na jajecznicę i trzeba będzie czekać ze śniadaniem do 9 na otwarcie sklepu (co trudno będzie wytłumaczyć głodnej Ewie). Po czym Dawid uświadomił mnie, że półprodukty kupił w sobotę wieczorem. Zrobiłam więc jajecznicę, Ewa kręciła się w tym czasie po pokoju, pozornie niezainteresowana. Kiedy już kończyłam nakładać - no cóż, okazało się, że Ewa właśnie postanowiła "popsuć nieco atmosferę" i trzeba iść ją przebrać. Ale nie, nie dało się jej oderwać od stołu, na którym już widziała parujący talerz. Mówię więc do niej, że "Tata pójdzie z nami, nie zje Ci jajecznicy". Nie! Przykleiła się i nie pójdzie.

Co ją przekonało? Tata biorący talerz jajecznicy ze sobą, tak, żeby mogła cały czas obserwować i jedno i drugie:D

Stworzyliśmy potwora:)

Brak komentarzy: