poniedziałek, 24 czerwca 2013

Obiekty uczuć

Budzi mnie lekkie pomrukiwanie i szturchnięcie w ramię. Otwieram oczy i widzę kędzierzawy łepek, wielkie niebieskie oczy i najszerszy uśmiech, jaki da się wygenerować na tak małej twarzyczce. Rozpływam się. I wcale mi nie przeszkadza, że jest piąta rano i w zasadzie mogłabym jeszcze pospać. Patrzymy więc tak i uśmiechamy się do siebie, ja i ona.

...

...po czym łepek odwraca się, zaczyna rozglądać po pokoju i wreszcie zawiesza wzrok na wiszącej u sufitu lampie. I znowu szeroko się uśmiecha...

Brak komentarzy: