Siedzimy w trójkę na kanapie. Pomiędzy nami - miseczka z pokrojonym przez Dawida arbuzem. Ewa czyta książkę, raz po raz nabija na widelec kawałek arbuza i nie odrywając wzroku od kartki wkłada go sobie do ust. Dawid siedzi naprzeciwko z chusteczką w dłoni i raz po raz wyciera sok, który kapie Ewie z brody. Ja leżę obok i raz po raz, jak nikt nie patrzy, podbieram kawałek arbuza.
Tak nam mija, w milczeniu, jakieś pięć minut. Zawartość miseczki powoli się kończy.
Dawid: "I co Ewa, kto jest takim wielkim żarłokiem?"
Ewa: "MA-MU-SIA!"
Oni to trenują, czy co? :)